No bo jak inaczej, skoro morsy biegają po ulicach?! Dzisiaj taki jeden na przykład, około godziny w pół do siódmej przed kolacją, wypełzł był z Nysy na wysokości Muzeum Łużyckiego. Przebujał się po kamieniach, przelazł przez barierkę i goluśki jak go Arktyka stworzyła, tylko w slipach i skarpetkach, ten mors, rozejrzał się to w lewo, to w prawo i rura, biegiem po Przedmieściu naszym Nyskim. Aż ludzie przystawali i patrzyli co za dziwo w samych gaciach, cały mokrusieńki lata. I nie powiem, wszystkim się podobało. Nie tylko naszym zresztą. Po drugiej stronie Nysy też przystawali i podziwiali. Tam nawet bardziej oficjalnie, bo i policja w radiowozach z radości i uciechy na widok morsa koguty powłączała. I tak mu chcieli pogratulować przepłynięcia w kwietniu Nysy wpław, że aż dwie suki przysłali, też na bombach ma się rozumieć, przez most Jana Pawła do nas, żeby mu chyba osobiście gratulacje złożyć. Mogliby wprawdzie przez most Staromiejski, bo to jakoś bliżej, ale wiecie, u nas to nie wiadomo kto ma kluczyki do tych kołków, co przejazd blokują. A im widać bardzo się śpieszyło. Morsowi z uroczą łysinką chyba zresztą też. Gdzie mu się śpieszyło to ja nie wiem, ale jak zobaczył policai biegających z bronią gotową do strzału po ulicy Daszyńskiego to też jakby przyśpieszył. Pognał do góry ulicą Szkolną i zniknął gdzieś za budynkami. Nagle jednak wyskoczył z klatki schodowej jednej z kamienic, czujnie znów się rozejrzał i dawaj - dalej w długą. A że mors to był z krwi i kości nie mógł przeto przejść obojętnie obok restauracji, co w swoim menu ma dania z surowej ryby. Wpadł tam więc, ale chyba dress codu nie dochował, bo długo nie zabawił. Wyprosili, czy co? A niemieckie policaje, to nie wiadomo skąd i pół tuzina ich się zrobiło. I wszyscy upoceni, dyszący w tych maseczkach. Ale serdeczni. No mówię Wam, osobiście pogratulować wyczynu morsowi chcieli. Ale on raczej taki niekumaty jakiś był, bo nie wyczuł ich intencji i ciągle gdzieś im znikał. Hycnął na koniec jeszcze za parkan przy jednej z restauracji, ale tam - nie chwaląc się z Bożą i moją pomocą - go capnęli. Radości i gratulacjom, co widać na zdjęciu, nie było końca. Wielki człowiek, wielkie kwietniowe morsowanie w Nysie dopełniło się! Czyn był to tak zdumiewający i tak chwalebny, że kto wie...może już na stałe wpisze się do kalendarza transgranicznych polsko-niemieckich imprez sportowo-rekreacyjno-kryminalno-kulturalnych. Morsowanie to przecież samo zdrowie, czyż nie?
Zoo Görlitz otwiera nowy parking – więcej miejsc dla zwiedzających!
Zoo Görlitz-Zgorzelec było dotychczas obiektem zoologicznym z jednym z najmniejszych parkingów. Od teraz się to zmienia, ku uciesze prezesa zarządu Zoo Görlitz a zarazem i kierownika projektu budowy parkingu Carstena Liebiga.