Mimo zawartego porozumienia pomiędzy premier Polski Matruszem Morawieckim i premierem Czech Petrem Fiala, sprawa Turowa znów będzie rozpatrywa przez sąd, tym razem prz czeski Sąd Konstytucyjny.
Jak podaje RMF24 skargę złożyło stowarzyszenie mieszkańców czeskiej wsi Uhelná, leżącej nieopodal polskiej kopalni. Według nich władze nie chronią obywateli i środowiska, gdyż porozumienie nie zapobiegnie odpływowi wód gruntowych. Mieszkańcy uważają, że przez działaność Kopalni Turów już w 2026 roku nie będą mogli czerpać wody z miejskiej studni. To fianlnie ma doprowadzić do znacznego spadku cen nieruchomości w okolicy. Skarżący uważają, że bariera podziemna, na którą zgodzono się w porozumieniu, również nie zapobiegnie odpływowi wód.
Jak podaje RMF24 krytyce poddano także zobowiązanie czeskiego rządu, który zgodził się, by nie wnosić kolejnych pozwów przeciwko Polsce w sprawie kopalni.
Podpisując umowę, rząd nie tylko nie zapobiegł dalszym uszkodzeniom mienia skarżących, ale wręcz przeciwnie, uniemożliwił władzom zapobieżenie takim szkodom obecnie i w przyszłości - twierdzą mieszkańcy Uhelnej.
Według skarżących Sąd Konstytucyjny ma orzec, czy porozumienie narusza ich konstytucyjne prawa do ochrony własności i sprzyjającego otoczenia. Według nich powinien wtedy nakazać czeskiemu rządowi skorygowanie jego niezgodnej z prawem decyzji.
Przypomnijmy, że 20 września 2021 roku TSUE nałożył na Polskę karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środka tymczasowego i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni. Polski rząd nie wstrzymał wydobycia węgla co uspokoiło pracowników Kopalni Turów i nie płacił również kary.
Ostatecznie w lutym tego roku polski i czeski rząd doszły do porozumienia w sprawie Turowa. Polska zobowiązała się zapłacić Czechom 45 milionów euro odszkodowania, a natomiast Fundacja PGE przekaże z kolei 10 mln euro dla kraju libereckiego.