Byłem w sobotę, 11 czerwca, na demonstracji KOD w Zgorzelcu. Byłem i wcale nie jestem z tego powodu dumny. Nie mogę. Jest mi wręcz przykro, bo w manifestacji brało udział ledwie sto kilka osób. Staram się to zrozumieć. Zastanawiam się co jeszcze PiS musi zrobić, żebyśmy jako społeczeństwo się przebudzili.
Kilka pytań
Czy naprawdę jest nam wszystko jedno, że trzydziestosześciomilionowym narodem rządzi nie prezydent, nie premier, a 67-letni stary kawaler, bez konta, prawa jazdy i bladego pojęcia jak żyją Polacy? Czy czujemy się bezpieczni, gdy naszym wojskiem dowodzi człowiek, który niczym magik z kapelusza wyciąga ciągle nowe teorie spiskowe na temat katastrofy smoleńskiej, człowiek tak zakochany w sobie i własnej nieomylności, że nie dostrzega jak stał się śmieszny?
Czy to jest normalne, że szefem szefów wszystkich polskich służb specjalnych jest facet oskarżony i skazany w pierwszej instancji za nadużycia władzy właśnie w związku z kierowaniem tajnymi służbami?
Czyżbyśmy naprawdę mieli głęboko gdzieś, co partia prawych i sprawiedliwych zrobiła z Trybunałem Konstytucyjnym? Czy naprawdę nie irytuje nas nocne procedowanie ustaw w parlamencie, bez dopuszczania do głosu opozycji? Czy jest w porządku, gdy prezydent kraju zapomina o swoich obietnicach wyborczych i zamiast łączyć, dzieli Polaków? Czy podoba nam się tzw. dobra zmiana w mediach? Likwidacja programu in vitro, zapowiedź zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, obsadzanie państwowych spółek wiernymi miernotami, wycinka Puszczy Białowieskiej, zniszczenie marki i reputacji naszych stadnin koni w Janowie Podlaskim i Michałowie, dotowanie nierentownych kopalń, utrzymywanie przywilejów dla klasy rządzącej, lecąca na łeb, na szyję złotówka, kolejne miesięcznice smoleńskie i wydawanie milionów na finansowanie podkomisji ds. wypadków lotniczych, która ma wyjaśnić coś, co od dawna jest już jasne i oczywiste? Czy to jest w porządku, że publicznymi pieniędzmi wspierane są biznesowe przedsięwzięcia księdza Tadeusza Rydzyka, że olbrzymie kwoty wpływają na konto budowy Świątyni Opatrzności Bożej? Dlaczego nie dostrzegamy, że w ten sposób rządzący kupują sobie przychylność hierarchów kościelnych, a potem ci odwdzięczają się agitacją w kościołach? Czy to naprawdę bez znaczenia, że wydamy miliony na przygotowanie i zabezpieczenie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, a administracja rządowa piętrzy trudności przy okazji przygotowań do tegorocznego Przystanku Woodstock w Kostrzynie?
A język agresji i pogardy, którym atakowani są wszyscy, którzy myślą inaczej, niż PiS? Naprawdę tak powinni mówić do sobie Polacy?
Przykład z góry
Nie tak dawno tej niezwykłej serdeczności językowej doświadczył prof. Bartoszewski, Tadeusz Mazowiecki… Teraz obelżywymi słowami obrzucani byli już także uczestnicy sobotniego marszu. Jakiś człowiek przyodziany w kibicowski, biało-czerwony szalik wyskoczył na ul. Pułaskiego i zaczął krzyczeć „komuchy”, „debile”… Naprawdę? Naprawdę jestem komuchem i debilem? A może po prostu jako Polak mam prawo do wyrażania swoich poglądów i mówienia wprost, co mi się nie podoba? Każdy ma takie prawo! I nikomu nic do tego! No chyba, że ktoś propaguje poglądy faszystowskie lub komunistyczne, wówczas powinna się nim zająć prokuratura. Człowiek w biało-czerwonym szaliku chyba o tym nie wiedział. Ci wszyscy, którzy naśmiewali się ze zgorzeleckiego marszu KOD-u w internecie, też chyba o tym nie wiedzą. Zatem jeszcze raz… Zgodnie z Konstytucją RP, mamy w Polsce wolność poglądów i organizowania demonstracji. (Art. 54 i 57 Konstytucji RP.) I możecie się z naszymi poglądami nie zgadzać, ale musicie je tolerować. Tak jak my wasze.
Optymistycznie
Nie wiem tylko skąd w was tyle złości i agresji? Niektórzy mówią, że to ze strachu, że się boicie, bo wiecie, że nie macie racji. Ja jednak uważam, że to raczej z braku kultury, tak jak u faceta w sobotę w południe w Biedronce przy ul. Lubańskiej, który na mój widok zaczął ostentacyjnie głośno tłumaczyć znajomemu przez telefon, że ten cały KOD to „banda idiotów i pojebańców”. Otóż, wyjaśniam: nie jestem żaden KOD. Ja jestem ja, a poszedłem na sobotni marsz, bo czuję, że tak trzeba. Bo nie pozwolę, żeby inni, z którymi się fundamentalnie nie zgadzam, zawłaszczali dla siebie wartości takie jak patriotyzm, honor, czy ojczyzna!
Rozumiem jednak, że ludzie się obawiają takich typków jak ten z szalikiem, czy ten z Biedronki. Nie chcą, by im naklejać publicznie łatki. Nie chcą się wychylać bo – to wprost niewyobrażalne, ale już tak jest – grozi to utratą pracy ze względu na poglądy. Uważam, że to dlatego w sobotę było nas tak mało. I tym większy szacunek dla tych, którzy byli. Cieszę się, że widziałem tam znajome twarze i że były to twarze pełne optymizmu i nadziei, że będzie nas więcej, że jako Polacy i patrioci odsuniemy od władzy dyletantów, cynicznych karierowiczów i szkodników hołdujących zasadzie „ciemny lud to kupi”.